Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przytem, raz zakosztowawszy niebezpieczeństw i nie uląkłszy się ich, nie mogła wrócić do drobiazgów świata.
— Przeszkadzam? spytał korsarz przerywając milczenie i patrząc na żonę.
— Nie, odparł generał. Helena powiedziała mi wszystko. Widzę, że jest stracona dla nas...
— Nie, odparł żywo korsarz. Jeszcze kilka lat, a przedawnienie pozwoli mi wrócić do Francji. Kiedy sumienie jest czyste i kiedy, depcąc wasze prawa, człowiek był posłuszny...
Zamilkł, nie racząc się usprawiedliwiać.
— I nie czuje pan, przerwał generał, wyrzutów z powodu nowych morderstw, których dokonano w moich oczach?
— Nie mamy żywności, odparł spokojnie korsarz.
— Ależ, wysadzając tych ludzi na ląd...
— Postaraliby się o to, aby nam jakiś okręt przeciął drogę, i nie dostalibyśmy się do Chili.
— Zanimby, przerwał generał, z Francji mieli czas uprzedzić admiralicję hiszpańską...
— Ale Francja mogłaby mieć za złe, że człowiek, który podpada jeszcze pod jej sądy, zagarnął bryk wynajęty przez kupców z Bordeaux. Zresztą, czy panu nie zdarzyło się kiedy na polu bitwy dać o kilka strzałów armatnich za wiele?
Onieśmielony spojrzeniem korsarza, generał zamilkł, a córka spoglądała nań wzrokiem, który wyrażał tyleż tryumfu co melancholji...
— Generale, orzekł korsarz poważnie, postawiłem sobie zasadę, aby nic nie wyłączać z łupu. Ale pewne jest, że moja część będzie większa niż pański majątek. Niech mi pan pozwoli zwrócić go sobie w innej monecie...
Wyjął z szuflady w fortepianie plik banknotów, i nie licząc paczek podał generałowi miljon.
— Rozumie pan, że nie mogę się zabawiać oglądaniem pasażerów na gościńcu francuskim... Otóż, o ile cię nie skusiły niebez-