Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyło, gwizdało, klęło. Ten wybuch fanatycznej radości zaniepokoił i zasępił generała. Sądził, iż kryje się w tem jakaś straszliwa tajemnica; toteż pierwszym jego krzykiem, skoro odzyskał mowę, było: „Moja córka! gdzie moja córka?“ Korsarz rzucił na generała owo głębokie spojrzenie, które, niewiadomo czemu, przejmowało drżeniem najodważniejszych; nakazał mu gestem milczenie, ku zadowoleniu majtków, uszczęśliwionych że władza ich kapitana rozciąga się na wszystkie istoty; powiódł go ku schodom, sprowadził go w dół do drzwi kajuty i otworzył je żywo, mówiąc:
— Oto ona.
Poczem znikł, zostawiając starego żołnierza — zdumionego widokiem, jaki przedstawił się jego oczom. Słysząc jak drzwi otwierają się nagle, Helena wstała z kanapy, na której spoczywała; ujrzała margrabiego i wydała krzyk zdumienia. Była tak zmieniona, że trzeba było oczu ojca aby ją poznać. Podzwrotnikowe słońce opaliło jej białą twarz, dając jej cudowny koloryt, który miał coś poetycznego. Była w niej jakaś wielkość, majestat, głębokie uczucie, które musiało przeniknąć do najpospolitszej duszy. Długie i bujne włosy, spadające puklami na szlachetnie zarysowaną szyję, dodawały jeszcze siły tej dumnej twarzy. W pozie, w geście Heleny, przebijała świadomość własnej potęgi. Tryumfujące zadowolenie wzdymało lekko jej różowe nozdrza: spokojne szczęście znaczyło się w każdym szczególe jej piękności. Był w niej i wdzięk dziewiczy i duma właściwa istotom bardzo kochanym. Była to wraz niewolnica i pani; chciała słuchać, bo mogła panować. Była ubrana z pełnym wdzięku i wykwintu przepychem. Suknię miała z indyjskiego muślinu; ale kanapa i poduszki były kaszmirowe; dywan perski zaścielał obszerną kajutę; czworo jej dzieci bawiło się u jej stóp budując dziwne zamki ze sznurów pereł, z cennych klejnotów, kosztownych cacek. Kilka wazonów z sewrskiej porcelany malowanych przez panią Jaquotot, zawierało rzadkie pachnące kwiaty, jaśmin meksykański, kamelje; wśród nich, małe amerykańskie ptaszki bujały swobodnie, wyglądając niby żywe rubiny, sza-