Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ruje konieczności. Jeśli pan zostanie w pokoju, proszę niech mi się pan nie przygląda, gdy będę pił.
Nierad że musi wciąż słuchać człowieka który mu się niepodobał, generał odwrócił się szybko. Obcy wydobył białą chustkę i owinął nią sobie prawą rękę; następnie chwycił karafkę i wypił jednym tchem całą jej zawartość. Nie myśląc łamać obietnicy, margrabia spojrzał machinalnie w lustro; gra dwóch luster pozwoliła mu całkowicie ujrzeć nieznajomego. Spostrzegł, jak chustka zczerwieniła się nagle od jego rąk pełnych krwi.
— A, patrzałeś pan, wykrzyknął ów człowiek, kiedy, wypiwszy i zawinąwszy się w płaszcz, zmierzył generała podejrzliwem spojrzeniem. Jestem zgubiony. Oni idą, już są tutaj.
— Nie słyszę nic, rzekł margrabia.
— Nie ma pan interesu w tem, aby, jak ja, słyszeć każdy szelest.
— Czy pan miał pojedynek, że tak jesteś okryty krwią? spytał generał, poruszony widokiem czerwonych plam na odzieży gościa.
— Tak, pojedynek, właśnie, powtórzył obcy z gorzkim uśmiechem.
W tej chwili rozległ się w oddali galop, ale odgłos ten był tak słaby, jak brzask poranka. Wprawne ucho generała poznało krok koni wojskowych.
— To żandarmerja, rzekł.
Spojrzał na swego więźnia w sposób zdolny rozproszyć obawy wywołane mimowolną niedyskrecją, wziął światło i wrócił do salonu. Ledwie położył klucz od suszami na kominku, kiedy tentent stał się głośniejszy i zbliżył się do domu z szybkością, która przyprawiła generała o drżenie. W istocie, konie zatrzymały się u bramy. Wymieniwszy kilka słów z towarzyszami, jeden z jeźdźców zsiadł z konia i zapukał ostro, tak że generał musiał iść otworzyć. Na widok sześciu żandarmów, których srebrne galony połyskiwały w świetle księżyca, nie mógł opanować wzruszenia.