Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozpoczęte marmury, kawały terakoty, gliny, którym przyglądał się gorączkowo, instynkt bowiem budził się w nim, powołanie rozpierało go. Wszedł do niskiej sali, od której drzwi były uchylone: zobaczył dziesiątek młodych ludzi rysujących statuę i natychmiast stał się dla tej gromadki przedmiotem tysiąca żarcików.
— Mały! mały! krzyknął pierwszy który go spostrzegł, biorąc ośrodek chleba i rzucając weń gałeczkami.
— Czyj ten bękart?
— Boże! jakiż brzydki!
Słowem, w ciągu kwadransa, Józef zniósł wszystkie „kawały“ zwyczajne w pracowni wielkiego rzeźbiarza Chaudet; ale, nażartowawszy się do syta, uczniowie, uderzeni wytrwałością oraz oryginalną fizjognomją dziecka, spytali czego tu szuka. Józef odpowiedział, że miałby wielką ochotę nauczyć się rysować: na co wszyscy, na wyprzódki, jęli go zachęcać. Dziecko, ośmielone przyjaznym tonem, opowiedziało jako jest synem pani Bridau.
— Oh! z chwilą gdy jesteś synem pani Bridau, rozległo się ze wszystkich kątów, możesz zostać wielkim człowiekiem. — Wiwat syn mamy Bridau! — Ładna twoja mama? Jeżeli sądzić z twego cyferblatu, musi być szyk kobietka!
— He! he! chciałoby się być artystą, rzekł najstarszy, opuszczając swoje miejsce i zbliżając się do Józefa, aby mu nie przepuścić swojego „kawału“; ale czy wiesz, że do tego trzeba być chwatem i ścierpieć bardzo przykre rzeczy? Tak, tak, są próby takie, że człowieka mało djabli nie biorą. Z tych wszystkich pędraków, których tu widzisz, niema ani jednego, któryby nie przeszedł próby. Ot, ten, patrz, wytrwał siedm dni bez jedzenia! No, spróbujmy, czy możesz być artystą?
Wziął go za ramię i wyciągnął je pionowo; następnie, ustawił drugie tak, jakby Józef miał zadać uderzenie pięścią.
— Nazywamy to „próbą telegrafu“, ciągnął. Jeżeli wytrwasz tak, nie spuszczając ręki ani nie zmieniając pozycji przez kwadrans, hm, wówczas dasz dowód, że jesteś tęgi zuch.