Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego potrzebowałby pasma przeciwieństw i niedoli, jak te które urobiły księcia Eugeniusza, Fryderyka II-go i Napoleona. Chesnel widział w Wikturnjanie ten nie powściągniony szał uciech, będący udziałem ludzi obdarzonych wysokiemi zdolnościami i szukających przeciwwagi w gwałtownych wzruszeniach rozkoszy. Ale szał taki wiedzie w przepaść ludzi zdolnych jedynie do użycia. Poczciwiec lękał się chwilami; ale, chwilami znowuż głębokie błyski inteligencji cechującej tego młodzieńca uspakajały go. Powiadał sobie to, co mówił margrabia, kiedy go doszła wiadomość o jakim wybryku:
— Młodość musi się wyszumieć.
Kiedy Chesnel skarżył się Kawalerowi na skłonność młodego hrabiego do robienia długów, Kawaler słuchał go drwiąco, trąc w palcach szczyptę tabaki.
Wytłómacz mi, drogi Chesnelu, co to jest dług publiczny? odpowiadał. Tam do licha! Jeżeli Francja ma długi, dlaczegóżby Wikturnjan nie miał ich mieć? Dziś, jak i zawsze, królowie mają długi, cała szlachta ma długi. Czy chciałbyś może, aby Wikturnjan znosił ci swoje oszczędności? Czy wiesz co zrobił nasz wielki Richelieu, ale nie kardynał, to był nędznik który tępił szlachtę, ale marszałek, kiedy jego wnuk, książę Chinon, ostatni Richelieu, pokazał mu, że nie wydał na uniwersytecie pieniędzy danych mu na drobne przyjemności?
— Nie, panie Kawalerze.
— A więc rzucił sakiewkę przez okno stróżowi, mówiąc do wnuka: „Więc cię tu nie uczą być księciem?“