Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żyć na przyzwoitej stopie? Wikturnjan sprowadzał bieliznę, ubranie, rękawiczki, perfumy z Paryża. Wiktuinjan chciał mieć ładnego angielskiego wierzchowca, konika do tilbury i tilbury. P. du Croisier miał angielskiego konia i tilbury. Czy szlachta miała się dać zgnieść mieszczaństwu? Później młody hrabia zapragnął mieć grooma w barwach swego domu. Rad iż nadaje ton miastu, departamentowi, młodzieży, wszedł w świat fantazji i zbytku, w czem tak jest do twarzy przystojnemu i świetnemu chłopcu. Chesnel pokrywał wszystko; wzorem dawnych parlamentów korzysta! wprawdzie z prawa przedłożeń, ale z anielską łagodnością.
— Cóż za szkoda, że taki dobry człowiek jest tak nudny! powiadał sobie Wikturnjan, ilekroć rejent przykładał balsam jakiejś sumki do krwawiącej rany.
Chesnel, wdowiec i bezdzietny, adoptował w głębi serca syna swego dawnego pana; radował się gdy widział Wikturnjana jak jedzie przez miasto, siedząc na wysokiej poduszce tilbury, z biczem w ręku, różą w butonierce, ładny, dobrze ubrany, budzący powszechną zazdrość. Kiedy w naglącej potrzebie, po klęsce karcianej u Troisville‘ów, u księcia de Verneuil, w prefekturze lub u generalnego poborcy, Wikturnjan zachodził, ze spokojnym głosem, niepewnem okiem, układnym gestem do swej Opatrzności, do starego rejenta, zamieszkałego w starym domku przy ulicy du Bercail, zdobywał fortecę już samem ukazaniem się.
— I cóż, co panu, panie hrabio? co się hrabiemu stało? pytał starzec zmienionym głosem.