Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

któremi chciał panować. Była to klęska tak istotna, że skutki jej niebawem dały się uczuć. Du Croisier dostał również kosza od starej panny, do której uderzył z desperacji. Tym sposobem ambitne jego plany spaliły na panewce, raz przez odmowę panny d‘Esgrignon, z którą związek byłby mu otworzył prowincjonalne Saint-Germain; następnie druga rekuza ośmieszyła go tak mocno, iż z trudem zdołał się ostać w śmietance mieszczańskiej.
W r. 1805, p. de la Roche-Guyon, starszy syn jednej z najlepszych rodzin w okolicy, spowinowaconej niegdyś z d’Esgrignonami, poprosił przez rejenta Chesnel o rękę panny d‘Esgrignon. Marja Armanda Klara d‘Esgrignon ani chciała słuchać rejenta.
— Mój drogi Chesnel, powinieneś był odgadnąć, że ja jestem matką, rzekła układając do snu bratanka, piękne pięcioletnie dziecko.
Stary margrabia wstał i podszedł do siostry, która wracała od kołyski; ucałował z szacunkiem jej rękę, poczem, siadając z powrotem, rzekł tylko:
— Jesteś prawdziwa d‘Esgrignon, moja siostro!
Szlachetna dziewczyna zadrżała i rozpłakała się. Na stare lata, p. d‘Esgrignon, ojciec margrabiego, ożenił się był z wnuczką poborcy, uszlachconego za Ludwika XIV. Małżeństwo to uważała rodzina za straszliwy mezaljans, bez znaczenia zresztą, gdyż owocem jego była jedynie córka. Armanda wiedziała o tem. Mimo że brat był dla niej bardzo dobry, uważał ją zawsze za obcą; otóż tem słowem legitymował ją. Ale też jej odpowiedź czyż nie wieńczyła przedziwnie szlachetnego