Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oto najpewniejszy z przywilejów jakie zostały szlachcie we Francji. Czy p. de Talleyrand nie zaślubił bez ujmy dla siebie pani Grandt? Pamiętajcie o Ludwiku XIV, żonatym z wdową, po Scarronie.
— Nie ożenił się z nią dla pieniędzy, rzekła panna Armanda.
— Gdyby hrabina d‘Esgrignon była siostrzenicą ta kiego du Croisiera, czy przyjęłaby ją księżna u siebie? rzekł Chesnel.
— Może, odparła księżna; ale król, bez najmniejszego wątpienia, ujrzałby ją z przyjemnością. Czyż wy nie wiecie, co się dzieje? rzekła widząc zdumienie na wszystkich twarzach. Wikturnjan był w Paryżu, wie jak się tam świat toczy. Byliśmy silniejsi za Napoleona. Wikturnjanie, żeń się z panną Duval, będzie margrabiną d‘Esgrignon równie dobrze jak ja jestem księżną de Maufrigneuse.
— Wszystko stracone, nawet honor, rzekł Kawaler z wymownym gestem.
— Żegnaj, Wikturnjanie, rzekła księżna całując go w czoło, nie zobaczymy się już. Najlepsze co możesz uczynić, to zostać na wsi, powietrze paryskie ci nie służy.
— Djano! wykrzyknął w rozpaczy młody hrabia.
— Panie hrabio, zapomina się pan, rzekła zimno księżna, porzucając rolę mężczyzny i kochanki i stając się napowrót nietylko aniołem ale i księżną, nietylko księżną ale Molierowską Celimeną.
Księżna de Maufrigneuse skłoniła się z godnością