Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nieopatrzność! rzekł Camusot.
— Ale, skoro du Croisier otrzymał sumę, rzekł Blondet, dlaczego wniósł skargę?
— Nie wie jeszcze, że sumę wręczono jego żonie, lub udaje że nie wie, rzekł Camusot.
— Ot, zemsta prowincjonalnego łyka, rzekł Michu.
— To mi jednak trąci fałszerstwem, rzekł stary Blondet, w którym żadna namiętność nie mogła zaćmić jasności prawniczego sumienia.
— Sądzi pan? rzekł Camusot. Ależ, przyjąwszy nawet że młody hrabia nie miał prawa wystawiać weksli na du Croisiera, nie było tu naśladowania podpisu. Ale on sądził, że ma to prawo wskutek zawiadomienia Chesnela, że on, Chesnel, wpłacił tę sumę.
— No i cóż, gdzież tu widzicie fałszerstwo? rzekł stary sędzia. Istotą fałszerstwa, z punktu widzenia cywilnego, jest szkoda wyrządzona osobie drugiej.
— Ba! jasnem jest, o ile przyjmiemy zeznanie du Croisiera za prawdziwe, że zmieniono tu przeznaczenie podpisu, aby podjąć sumę wbrew zakazowi danemu przez du Croisiera swoim bankierom, rzekł Camusot.
— To, moi panowie, rzekł Blondet, wydaje mi się głupstwo, drobiazg. Pan miałeś sumę, ja może powinienem był czekać od pana przekazu; ale ja, hrabia d‘Esgrignon byłem w naglącej potrzebie, zatem... Daj pan pokój! pańska skarga ma źródło w nienawiści, w zemście! Iżby zaszło fałszerstwo, prawodawca żąda zamiaru wyłudzenia sumy, przywłaszczenia sobie korzyści, do której się nie ma prawa. Nie było tu fałszerstwa ani wedle określenia prawa rzymskiego, ani w myśl