Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
jak Bartek i Maciek, idą na galery. Powie sobie, że biedacy umiejący się szanować, więcej są warci od magnatów, którzy się hańbią...

W odosobnionym wybryku Wikturnjana Balzac dostrzegł jeden z tych tysiącznych faktów, które, bardziej niż wszystko inne, doprowadziły niebawem do rewolucji Lipcowej, a to przez szaloną prężność nienawiści jakie zrodziły. Dla rewolucji tej Balzac nie ma sympatji, nie ma złudzeń co do wielu jej aktorów i ich pobudek, ale rozumie ją tak, jak ten czarownik rozumie wszystko!
Zdumiewającą jest wręcz szerokość skali jaką Balzac obejmuje, a zarazem bogactwo treści, jaką — mimo swoich rozwlekłości, i to jest najdziwniejsze! — umie zmieścić w jednem niedługiem opowiadaniu. Niedość że mamy tu mistrzowski obraz dwóch Francji, głęboki kurs historji i historjozofji, i galerję postaci takich jak stary margrabia, i panna Armanda i wspaniały Chesnel! Balzac, jak czyni zazwyczaj, prowadzi rzecz równocześnie na dwóch planach, w Paryżu i na prowincji: i w ten sposób pozwala nam dopiero dobrze rozumieć i Paryż i prowincję. A zarazem znajduje sposobność, aby rzucić na płótno jeden z najbardziej uroczych i niepokojących portretów kobiecych, ową księżnę de Maufrigneuse, której inne fazy życia znamy z innych jego utworów. Bo znowuż Balzac, jak zmienia swoje perspektywy w przestrzeni, tak zmienia je w czasie: i dzięki temu, dzieło jego jest jednym z najbardziej filozoficznych, najbardziej do zadumy