Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sute zarobki dawane przez generała, jedynego który wnosił tu pieniądze, ściągały nań przekleństwa i nienawiść będące udziałem bogaczy. Czy takie fakty nie byłyby tajemnicze bez oświetlenia Medjokracji? Fourchon miał słuszność, mieszczaństwo zastępowało Panów. Ci drobni właściciele, których typem jest Kuternoga, byli martwą ręką owego Tyberjusza z nad Awony, tak samo jak w Paryżu rękodzielnik bez pieniędzy jest pańszczyźnianym chłopem bankiera.
Soudry robił to co Rigou od Soulanges aż na pięć mil od La-Ville-aux-Fayes. Ci dwaj lichwiarze podzielili między siebie okolicę.
Gaubertin, którego chciwość operowała w wyższej sferze, nietylko nie czynił konkurencji swoim wspólnikom, ale przeszkadzał kapitałom z La-Ville-aux-Fayes kierować się na tę owocną drogę. Można się domyślić teraz, jaki wpływ ten trjumwirat: Rigou, Soudry, Gaubertin miał na wybory, skoro mienie większości wyborców zależało od ich względności.
Nienawiść, inteligencja i majątek, oto straszliwy trójkąt, którym wyrażał się najbliższy wróg Aigues, szpiegujący generała, w ciągłych stosunkach z sześćdziesięcioma lub ośmdziesięcioma drobnemi właścicielami, spokrewnionymi lub spowinowaconymi z chłopstwem. Ci wszyscy bali się go tak, jak się boją wierzyciela.
Rigou stał ponad Tonsardem. Jeden żył z kradzieży w naturze, drugi tył od łupiestw legalnych. Obaj lubili dobrze żyć, była to ta sama natura w dwóch