Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

proboszcz mówił: „To potępieniec, który, aby się orzeźwić, zanurza się w grzechu jak w kąpieli“, byłaby może zapobiegła wielu rzeczom. Między merostwem a pałacem zapanowała owa zimna i wyrachowana nienawiść, jaką żywili liberałowie do rojalistów, pomnożona kwasami sąsiedztwa. W tych okolicznościach wspomnienie zranionej miłości własnej wciąż się odnawia.
Kilka szczegółów tyczących tego człowieka i jego obyczajów zdoła może, oświetlając zarazem jego udział w spisku zwanym wielką sprawą przez dwóch wspólników, odmalować typ nadzwyczaj ciekawy. Był to specjalnie francuski typ istnień wiejskich, o których odmalowanie jeszcze żaden pendzel się nie pokusił. Nic zresztą w tym człowieku nie jest obojętne, ani jego dom, ani jego sposób dmuchania w ogień, ani sposób jedzenia. Jego obyczaje, jego pojęcia, wszystko jest ważnym przyczynkiem do historji tej doliny. Ten renegat tłómaczy pożytek medjokracji, jest zarazem jej teorją i praktyką, alfą i omegą, summum.
Przypominacie sobie może mistrzów skąpstwa, odmalowanych w poprzednich powieściach? Najpierw skąpiec prowincjonalny, stary Grandet z Saumur, skąpy tak jak tygrys jest okrutny. Następnie lichwiarz Gobseck, jezuita złota, sycący się jego potęgą i spijający łzy nieszczęścia, aby poznać jaki mają smak. Następnie baron de Nucingen, wznoszący rozboje finansowe do wyżyn polityki. Pamiętacie wreszcie z pewnością ów portret oszczędności domowej, starego Hochon z Issoudun; i owego innego, skąpca przez ducha dy-