Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

latach, swą naturę mieszczucha zdecydowanego nie dać się już okradać.
Kuternoga wziął czapkę, torbę, fuzję, włożył kamasze, ładownicę ze świeżym herbem Montcornetów, i udał się aż do La-Ville-aux-Fayes owym niedbałym krokiem, pod którym wieśniacy kryją swoje najgłębsze refleksje. Idąc, patrzał na las i gwizdał na psy.
— Skarżysz się na Tapicera, rzekł mu Gaubertin, a on ci daje majątek! Jakto! ten głupiec daje ci trzy franki od protokółu, i do tego grzywny! Porozumiawszy się z przyjaciółmi, możesz ich wystawić ile zechcesz, setki! Mając tysiąc franków, będziesz mógł kupić La Bâchelerie od starego Rigou, zostać gospodarzem. Tylko urządź się tak, aby ścigać jedynie ludzi gołych jak psie jajka. Gołemu nic nie wezmą. Weź to co ci daje Tapicer i pozwól mu zbierać koszty, skoro to lubi. Każdy ma swój gust. Czy ojciec Mariotte, mimo moich ostrzeżeń, nie wolał zbierać straty niż zyski?
Kuternoga, zdjęty podziwem dla Gaubertina, wrócił płonący żądzą zostania wreszcie właścicielem i gospodarzem jak inni.
Wróciwszy do domu, generał Montcornet opowiedział swą wyprawę Sibiletowi.
— Pan hrabia dobrze uczynił, odparł rządca zacierając ręce, ale nie trzeba się zatrzymywać w pół drogi. Polowy, który pozwala pustoszyć nasze łąki, nasze pola, powinien być wypędzony. Pan hrabia mógłby z łatwością zostać merem gminy i wziąć, na