Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 1.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści. Można pogodzić rodziny, które się mordowały wzajem, jak w Bretanji i Wandei w czas wojen domowych: ale nie pojedna się nigdy łupieżców i ograbionych, spotwarzanych i potwarców. Lżyć powinno się jedynie w poematach epicznych, zanim się zada śmierć. Dziki, chłop — który ma wiele z dzikiego — mówią jedynie poto, aby zastawić pułapkę swoim wrogom. Od r. 1789, Francja stara się, wbrew wszelkiej oczywistości, wmówić ludziom, że są równi: otóż, powiedzieć człowiekowi: „Jesteś łajdak“! to żarcik bez znaczenia; ale dowieść mu tego, łapiąc go na gorącym uczynku i smagając go szpicrózgą; ale grozić mu procesem sądowym nie wytaczając mu sprawy, to znaczy przypomnieć mu nierówność stanów. Jeżeli masa nie przebacza nikomu wyższości, jakim cudem łajdak przebaczyłby uczciwemu człowiekowi? Gdyby Montcornet odprawił intendenta pod pozorem dawnych zobowiązań dając na jego miejsce jakiegoś ex-wojskowego, oczywiście ani Gaubertin, ani generał nie łudziliby się, zrozumieliby się wzajem doskonale; ale generał, oszczędzając miłość własną rządcy, byłby mu zostawił otwarte drzwi. Wówczas, Gaubertin zostawiłby go w spokoju, zapomniałby o klęsce poniesionej przy licytacji, i poszukałby może w Paryżu lokaty dla kapitałów. Haniebnie wypędzony, rządca zachował do swego pana urazę, jedną z tych, które są motorem życia na prowincji, a których trwanie, zaciętość, intrygi, zdziwiłyby dyplomatów nawykłych nie dziwić się niczemu. Paląca żądza zemsty poradziła mu osiąść w La-Ville-aux-Fayes,