Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w tym ulotnym obrazie; śledził w nim swoje istnienie, dzień po dniu, myśl po myśli; ujrzał się, nie bez zdziwienia, chmurnym i roztargnionym wśród tego wesołego zebrania; wciąż myślącym o swoim losie, zajętym swoją chorobą, gardzącym widocznie najbłahszą rozmową, unikającym owych przelotnych zażyłości, które tak łatwo zadzierżga się w podróży, zapewne dlatego, że ludzie nie spodziewają się spotkać później; ujrzał się obojętnym dla drugich, słowem podobnym do owych skał nieczułych zarówno na pieszczoty jak na dąsy fali. Następnie, mocą rzadkiego przywileju intuicji, zajrzał w te wszystkie dusze. Widząc przy blasku świec żółtą czaszkę i sardoniczny profil starca, przypomniał sobie że wygrał odeń jakieś pieniądze i nie zaproponował mu rewanżu. Dalej spostrzegł młodą kobietę, na której kokieterję pozostał nieczuły. Każda twarz wyrzucała mu jakiś błąd, nieuchwytny na pozór, ale którego zbrodnia tkwi zawsze w niewidzialnej ranie czyjejś miłości własnej. Mimowoli urażał wszystkie drobne próżności kręcące się dokoła niego. Tych, których ugaszczał albo którym ofiarował swoje konie, podrażnił jego zbytek; zdziwiony tą niewdzięcznością, oszczędził im tego rodzaju upokorzeń; odtąd sądzili że ich lekceważy i mienili go arystokratą. Zgłębiając tak serca, czytał w nich najbardziej tajemne myśli; uczuł wstręt do społeczeństwa, do jego uprzejmości, do jego poloru. Ponieważ górował nad nimi majątkiem i umysłem, zazdrościli mu, nienawidzili go; milczenie jego drażniło ciekawość, skromność jego zda-