Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O mój Rafaelu, rzekła Paulina po dwuch godzinach milczenia, chciałabym aby na przyszłość nikt nie wchodził na to drogie poddasze.
— Trzeba zamurować drzwi, wstawić kratę w okienko i kupić ten dom.
— Tak, właśnie, rzekła.
Następnie, po chwili:
— Zapomnieliśmy troszkę szukać twoich rękopisów!
Zaczęli się śmiać ze słodką beztroską.
— Ba! drwię sobie ze wszystkich nauk! wykrzyknął Rafael.
— O, mój panie, a sława?
— Ty jesteś moją jedyną sławą.
— Byłeś bardzo nieszczęśliwy zapełniając maczkiem te stronice, rzekła przeglądając papiery.
— Moja Paulino...
— Och, tak, jestem twoją Pauliną... A co?
— Gdzie ty mieszkasz?
— Ulica Saint-Lazare. A ty?
— Ulica de Varenne.
— Jak my będziemy daleko od siebie, aż do...
Urwała spoglądając na kochanka z chytrą i zalotną minką.
— Ależ, odparł Rafael, mamy conajwyżej dwa tygodnie rozłąki przed sobą.
— Naprawdę! za dwa tygodnie będziemy po ślubie!
Zaczęła skakać jak dziecko.