Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie był zresztą pozbawiony poezji. Życie widniało tam ze swemi błyskotkami i łachmanami, ulotne, fragmentaryczne jak jest w istocie, ale żywe, ale fantastyczne jak na postoju gdzie maruder złupił wszystko co go znęciło. Tom Byrona, któremu brakło kartek, posłużył do rozpalenia ognia młodemu człowiekowi który stawia na kartę tysiąc franków a nie ma drew, który rozbija się kabrjoletem nie mając zdrowej i całej koszuli. Nazajutrz, jakaś hrabina, aktorka lub écarté dadzą mu królewską wyprawę. Tutaj świeca tkwiła w zielonem tekturowem pudełku; tam leżał portrecik kobiecy odarty z cyzelowanej złotej ramki. W jaki sposób młody człowiek z natury chciwy wrażeń wyrzekłby się uroku życia tak bogatego w kontrasty i dającego mu rozkosze wojny w czasie pokoju? Spałem niemal, kiedy Rastignac otworzył kopnięciem drzwi i wykrzyknął:
— Zwycięstwo! możemy umierać dowoli...
Pokazał mi kapelusz pełen złota, położył go na stole i zaczęliśmy tańczyć koło niego jak dwaj kanibale, wyjąc, drepcąc, podskakując, wymieniając kuksańce zdolne powalić nosorożca i wznosząc hymn na czesć wszystkich rozkoszy świata zawartych w tym kapeluszu.
— Dwadzieścia siedm tysięcy franków, powtarzał Rastignac dodając nieco banknotów do kupy złota. Innym pieniądze te starczyłyby aby żyć, ale czy nam starczą aby umrzeć? Och, tak! Oddamy ducha w kąpieli ze złota... Hurra!