Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała ich promienie oczyma których jasności nie mąciło nic zgoła: zdawały się, jak oczy tygrysa, wyścielone metalową blaszką. W tych momentach nienawidziłem jej.
— Poparcie księcia de Navarreins, ciągnęła głosem pełnym pieszczoty, byłoby mi bardzo użyteczne wobec pewnej osoby wszechpotężnej w Rosji, której znowuż interwencja jest mi potrzebna dla uzyskania sprawiedliwości w sprawie tyczącej zarówno mego majątku jak pozycji w świecie. Chodzi o to, aby cesarz uznał moje małżeństwo. Wszak książę de Navarreins jest pana krewnym? List od niego załatwiłby wszystko.
— Wszystko dla pani, odparłem; proszę rozkazywać.
— Jest pan bardzo miły, rzekła ściskając mi rękę. Niech pan wstąpi do mnie na obiad, opowiem panu jak na spowiedzi.
Ta kobieta tak nieufna, tak ostrożna, o której interesach nikt od niej nic nie słyszał, miała się mnie radzić!
— Och! jakże kocham teraz to milczenie które mi pani nałożyła! wykrzyknąłem. Ale wolałbym jakąś jeszcze cięższą próbę.
W tej chwili poddawała się moim pijanym miłością spojrzeniom i nie broniła się przed mym podziwem, kochała mnie tedy! Znaleźliśmy się u niej. Osobliwem szczęściem zawartość mej sakiewki zdołała zadowolić dorożkarza. Spędziłem rozkoszny dzień, sam na sam z nią, u niej; pierwszy raz to widziałem ją