Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przytułek dla uczonego. Dach był skośny; przez nieszczelne dachówki widać było niebo. Było tam miejsce na łóżko, stół, kilka krzeseł, w kącie zaś utworzonym przez dach mogłem pomieścić mój klawikord. Nie mając na to aby umeblować tę klatkę godną weneckich Piombi, biedna kobieta nie mogła jej wynająć. Ponieważ ocaliłem z licytacji sprzęty które mi były poniekąd osobiste, ugodziłem się rychło z gospodynią i wprowadziłem się zaraz nazajutrz. Żyłem w tym napowietrznym grobowcu blisko trzy lata, pracując dzień i noc bez przerwy, z taką rozkoszą, że nauka zdawała mi się najpiękniejszym tematem, najszczęśliwszem rozwiązaniem ludzkiego życia. Spokój i cisza, jakich potrzebuje uczony, mają w sobie coś lubego, upajającego jak miłość. Praca myśli, łowienie idei, spokojna kontemplacja naukowa dostarczają nam niewymownych rozkoszy, nie dających się opisać jak wszystko co ma związek z inteligencją, której objawy umykają się naszym zmysłom. Toteż, zawsze jesteśmy zmuszeni tłómaczyć tajemnice ducha zapomocą porównań materjalnych. Rozkosz pływania w czystej wodzie jeziora, w otoczeniu skał, lasów i kwiatów, samemu, wśród pieszczoty ciepłego wietrzyku, dałaby nieświadomym bardzo słaby obraz szczęścia, któregom doświadczał, kiedy dusza moja kąpała się w blaskach jakiegoś dziwnego światła, kiedy szukałem straszliwych i mętnych głosów natchnienia, kiedy z nieznanego źródła obrazy spływały w mój drgający mózg. Widzieć myśl, która wschodzi na polu ludzkich abstrakcji niby poranne słońce i wznosi się jak ono;