Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jaszczur 101 bitwy, za ojca rząd lub prokuratora, za schronienie przytulisko. Ja nie miałem nic! W trzy miesiące póż- niej, komornik wręczył mi tysiąc sto dwadzieścia franków, pozostałe na czysto ze spadku po ojcu. Wierzyciele zmusili mnie do sprzedaży ruchomości. Przyzwyczajony od dziecka wysoko szacować przed- mioty zbytku które mnie otaczały, nie mogłem się wstrzymać od zdziwienia na widok tej skromnej resztki. Och! rzekł komornik, to wszystko było bar- dzo rokoko! Okropne słowo, które warzyło wszystkie wia- ry mego dzieciństwa i odzierało mnie z moich pier- wszych złudzeń, najdroższych ze wszystkich. Majątek mój streszczał się w wykazie sprzedaży, przyszłość moja spoczywała w płóciennym worku zawierającym tysiąc sto dwadzieścia franków, społeczeństwo jawiło mi się w osobie komornika, który mówił ze mną w kapeluszu na głowie... Służący, który mnie kochał i któremu matka zapisała niegdyś czterysta franków dożywotniej renty, Jonatas, rzekł opuszczając dom, z którego tak często wyjeżdżałem radośnie powozem: Niech pan będzie oszczędny, panie Rafaelu. Poczciwiec płakał. Oto, drogi Emilu, wydarzenia które pokiero. wały moim losem, przekształciły moją duszę i posta- wiły mnie, już za młodu, w najfatalniejszej pozycji społecznej, rzekł Rafael po krótkiej pauzie. Więzy rodzinne, słabe zresztą, łączyły mnie z kilkoma bo- gatemi domami, do których własna duma wzbroniłaby mi wstępu, gdyby wzgarda i obojętność nie były mi