Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miry, weliny, perły, złoto, jedwab, zbytek, wszystko co błyszczy, co się podoba, do twarzy jest tylko młodości. Jedynie czas mógłby mieć rację przeciw naszym szaleństwom, ale szczęście nas rozgrzesza. — Śmiejecie się z tego co mówię, rzekła rzucając dwom przyjaciołom jadowite spojrzenie; czy nie mam racji? Wolę raczej umrzeć z rozkoszy niż z choroby. Nie mam ani manji wiecznego trwania, ani zbytniego szacunku dla rodzaju ludzkiego, wedle tego co Bóg z nim wyprawia! Dajcie mi miljony, schrupię je; nie schowałabym ani centyma na przyszły rok. Żyć aby się podobać i panować, oto wyrok jaki głosi każde uderzenie mego serca. Społeczeństwo przyznaje mi słuszność; czyż nie zasila wciąż mego marnotrastwa? Czemu dobry Bóg daje mi co rano rentę od tego co wydam przez wieczór? poco budujecie nam szpitale? Nie postawił nas chyba między dobrem a złem poto abyśmy wybierali to co nas rani lub nudzi; byłabym tedy bardzo głupia gdybym się nie bawiła.
— A drudzy? rzekł Emil.
— Drudzy? Ba! niech sobie radzą. Wolę śmiać się z ich cierpień niż musieć płakać nad mojemi. Wzywam mężczyzn, niech spróbują mi zrobić najmniejszą przykrość.
— Cożeś ty wycierpiała, aby myśleć w ten sposób? spytał Rafael.
— Ja? Porzucono mnie dla spadku! rzekła przybierając pozę uwydatniającą wszystkie jej uroki. A wszakże trawiłam noce i dnie na pracy, aby wyżywić mego kochanka! Nie dam się już złapać na ża-