Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu i rozwijała karty Tytusa Liwiusza. Młody człowiek ujrzał oto Senatus populusque romanus: konsul, liktorzy, togi obramione purpurą, walki na Forum, gniewny lud, przesuwały się zwolna przed nim niby mgliste obrazy senne. Wreszcie Rzym chrześcijański zapanował nad temi obrazami. Pendzel malarza otworzył mu niebo: widział w niem Maryę-dziewicę w chmurze ze złota, na łonie aniołów, zaćmiewającą przepych słońca, słuchającą skarg nieszczęśliwych, do których ta odrodzona Ewa uśmiechała się łagodnie. Dotykając mozajki wykonanej z rozmaitych law Wezuwjusza i Etny, dusza jego ulatywała ku gorącym i dzikim Włochom; brał udział w ucztach Borgji, biegł w Abruzzy, pożądał miłości włoskiej, palił się do białych twarzy o podłużnych czarnych oczach. Drżał na myśl o nocnej schadzce przerwanej zimną szpadą męża, oglądając średniowieczny sztylet, którego rękojeść rzeźbiona jest jak koronka a na którym rdza podobna bywa do plam krwi. Indje i ich religje odżyły w bożyszczu ustrojonem w szpiczasty kapelusz, o płaskich brzegach zdobnych dzwoneczkami, przybranem w złoto i jedwab. Obok magota, mata, ładna jak bajadera która się na niej przeciągała, wydzielała jeszcze zapach sandału. Potworek chiński, o skośnych oczach, krzywych ustach, powykręcanych członkach, drażnił duszę wymysłami ludu, który, znudzony jednostajnością piękna, znajduje niewymowne rozkosze w mnogości form szpetoty. Solniczka pochodząca z pracowni Benwenuta Cellini przeniosła go z powrotem na łono Odrodzenia, w czasy gdy kwitły