Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tak z życia tych ludzi powstała ta książka.
Dziś się ona przedemną rozwija, jak wstążka,
Wyblakła, ale sercu droga i kochana,
Żywej do dziś młodości słońcem wyzłacana,
Jak staroświecki sztambuch, lat ubiegłych szczątek,
Pełna powiędłych kwiatów, wspomnień i pamiątek,
To przetykana łzami, to bujna zapałem —
I stwierdzająca wiarę, co się stała ciałem!

O, szczęśliwa młodości! dni dzisiejszych dziecię!
Nie zapomnij w swem szczęściu o tym starym świecie!
Poświęć mu choć westchnienie, choć uśmiech młodzieńczy,
Ty, która żyjesz w słońcu, w siedmiobarwnej tęczy,
Wolną ziemię pod nogą, wolne masz powietrze
I słyszysz wolne pieśni, lecące na wietrze, —
Młodości! w nowej chwały świętej aureoli,
Uśmiechnij się do cieniów tych ludzi niewoli!

A oni, w swoich grobach czekając tak długo
Na ten dzień, co jest przecież ich także zasługą,
Ockną się pokolenia walczące i mężne,
Jakby im znów zagrały bitw trąby mosiężne,
I pojrzawszy oczyma w mogile szczęsnemi,
Ku swojej wielkiej, wolnej, ich krwią zlanej ziemi,
Złożą ręce do Boga, jak w świątyni, w grobie
I będą o, Młodości! błogosławić tobie!

1926