Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Opatrzon w tabakę i fular,
W swym starym kwiecistym szlafroku,
W fotelu z szeroką poręczą
Siaduje konsyljarz o zmroku.

Do facjat, do brudnych suteryn
Nędzarze wracają z roboty,
W zaułkach cień pełza, a w Wiśle
Wnet słońca utonie krąg złoty.

Konsyljarz Barnaba-Walenty
Po szlakach przebytych gdzieś goni,
„Hiszpanka” się sypie na szlafrok
I fular wypada mu z dłoni.

I pustkę uczuwa okropną
Konsyljarz tak smutny, tak słaby…
„Tyk, tyk, tak”, cykają zegary,
„Tyk, tyk, tak”, drży serce Barnaby…


VI.

Po każdej niedzieli, o zakład
Konsyljarz roboty ma więcej;
Wiadomo: mieszczańska brać w święta
I pije i bije goręcej.

Szewc Marcin ściskanie ma w dołku,
Roch kowal dwa guzy nad okiem,
Kumowie, wspierając się wzajem,
Wędrują do budy „Pod smokiem”.