Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Stary ojciec nic nie gada,
Jedno skrycie cierpi srogo,
Aż nareszcie rzeknie kiedyś:
„Złą ty, synu, idziesz drogą!

Złą ty, synu, idziesz drogą —
Na nasz honor chcesz nastawać:
Co inszego wiersze pisać —
Co inszego je przedawać!

Pierwsze: śmieszne, ba! i głupie,
Drugie: zacne i szanowne,
Kiep wybierze laur poety,
Gdy rzemiosło ma zyskowne!

Pluń na gładką marmuzelę,
Bo inaczej — głód i baty!
Ma wójt Łukasz tęgą córę:
Jutro do niej poślem swaty!”


VI.

Już nie grywa na gitarze
Mikołajek uleczony...
Dwa dni palił na kominie
Rymowane swe androny.

Próżno mruga Francuzica,
Próżno nawet wzdycha zasie:
Młody Karwasz całą duszą
Umiłował gładką Basię.