Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wrócą i wiankiem serce twe oplotą,
I będą szeptać i poić cię będą
Tą pełną czaru młodości legendą,
Tą naszą wiosną najpiękniejszą, złotą!

Znikłaś!... Lecz chociaż wokół pustka głucha,
Choć znów me słonko w chmurach się schowało,
Jednak cię widzę tak świętą, tak białą —
Widzę cię zawsze okiem mego ducha.

I wiesz? Ja wierzę, że Bóg nie rozdzieli
Tych, co na wieki sam połączył przecie.
I wiesz? Ja wierzę, że w nadziemskim świecie
Znów się spotkamy w archanielskiej bieli...

Teraz cię żegnam, tłumiąc bólów zgrzyty,
Ty moja siostro po duchu i sercu,
I idę stąpać... nie po róż kobiercu,
Ale tą drogą, co wiedzie na szczyty.

Teraz cię żegnam... Wśród świata rozłogów,
Gdzie walka bytu groźny zamęt stwarza,
Pójdę po wieniec... po wieniec pieśniarza,
Uwity z laurów napoły... i z głogów...

I przejdą lata... I śmierć chmurą ciemną
Przysłoni oczy, co w słońce patrzyły...
Umrę... lecz pieśni moje będą żyły —
Ty w moich pieśniach będziesz żyła ze mną.

I przejdą lata... I serce me skona...
A gdy twe uśnie po życiowym trudzie,
Bóg nasze duchy połączy, a ludzie
Moje i twoje połączą imiona......