Strona:PL Artur Oppman - Moja Warszawa.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Albo mu tutaj w sieni źle,
Gdy jest pan majster mądrą główką
I wie, jak trzeba chłodzić się:
Doppeltkimelem lub miętówką?


A wieczorami ciemna, pomimo migocącej lampki, sień staje się rozmównicą służących z całego domu. W przelocie ze sklepiku do kuchni zatrzymują się tutaj Antosie i Józie, Leokadje i Marcjanny, by przedewszystkiem wymienić sobie wzajemnie ciekawe plotki, kursujące w ulicy, a powtóre — i to, o dziwo! jest może mniej ważne — poflirtować co nieco z czeladnikiem ślusarskim, z chłopcem sklepowym, z dozorcą, albo najlepiej z ordynansem od porucznika.

W kącikach sieni szeptu szmer
Na zmiany się z chichotem snuje,
Całkiem jak w świecie „lepszych sfer“, —
Tylko że tu się mniej blaguje.

A choć się czasem trafi zgrzyt,
Nieubarwiony słów finezją, —
O, muzo moja! cyt, ach, cyt! —
Miłość i w sieni jest poezją...