Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PIOSENKA.

Raz, gdym śpiewał piosenki płomienne,
Kiedym śpiewał młodzieńcom swe pieśni,
I myślałem, że dusze ich senne
Rozbudziłem, odarłem je z pleśni,
Serce w piersiach zadrgało mi żywo...
Wtem rzekł jeden: No, chodźmy na piwo!

Zaśpiewałem dziewczynie, o zmroku,
Wyszeptałem jej swoje marzenie,
A gdym blaski zobaczył w jej oku.
Fale w piersiach i w twarzy płomienie,
Rwałem serce, zmieniałem w słów kwiaty...
Wtem spytała: Czy pan jest żonaty?

Więc śpiewałem piosenki me własne.
Zaśpiewałem je słońcu o świcie,
I słuchało mnie słońce to jasne,
I słuchały mnie chmury w błękicie,
A głosowi wtórował wiatr świeży...
Słońce kocham, nie wierzę młodzieży.

A gdym nocy zaśpiewał uroczej.
Kiedym nocy zaśpiewał tej cichej.
To słuchała mnie noc i gwiazd oczy,
I słuchały mnie kwiatów kielichy,
I mgły sine, wiszące w dolinie...
Dziś noc kocham, nie wierzę dziewczynie!