Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc oddawna spocząć trzeba
Sołtysowi i czeladzi.
Obaj starzy wznieśli lica
W uśmiechniętą twarz księżyca;
Coś wzdychają, a po chwili
Smętnie głowy pochylili,
I dumają, ot, tak sobie...
O szczęśliwszej, dawnej dobie.
............
„Jeszcze ty mi, wielki Panie,
Pozostawiasz sił na tyle,
Aby pójść i lądz w mogile...
Idę, idę, atamanie!
Czas do domu, czas,
Ne treba tu nas!

A! Wasyli, co prawicie!
Bóg dozwoli dłuższe życie?!
Po co? Choćby nawet, Boże,
Wskrzesło dawne Zaporoże!
Patrzcie, jak mi drzy już głowa,
Krok się wlecze, ręka mdleje,
Już nie nęcą i nadzieje,
I nie tętnią w piersi słowa
Jak krynica beskidowa.[1]


  1. Beskid, Karpaty.