Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy potemu ochota,
Inna walka się nada! —
Jak bałwany zwścieczone,
Wpadli na się piersiami,
Grzmią zbroice stalone,
Smiertelnemi splotami.

Jako orły dwa w chmurach,
Zwisłe przy wód odmęcie;
Jak niedźwiedzie dwa w górach:
Tak się tłuką zacięcie.
Brzeżne skały jęknęły,
Drżąc w odwiecznej posadzie,
Stare dęby runęły,
W mniejszym wichrów napadzie.

W perłach płynie pot z czoła,
Dymią łona zziajane,
Krzewy, głazy dokoła,
Na pył drobny zdeptane.
Z brzegu morza, drużyna
O kres walki truchleje...
Jeszcze dotąd wspomina,
Cała północ jej dzieje.

Obłok kurzu ulata;
Frytjof wroga powala,