Strona:PL Aleksandra Humboldta Podróże po Rossyi 01.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łańcuch gór, i ledwo za Bilimbajewskiem przedłuża swój poprzedni północny kierunek. Znaczny rzęd gór, rozdzielający Czussowaję od małej Riaszety, zajmuje tak mało przestrzeni, że projektowano połączyć obie te rzeki kanałem, który nie byłby dłuższym nad cztery wiorsty, a połączyłby tym sposobem morze Lodowate z Kaspijskiem. Oddalenie tych dwóch systematów wód jest tem mniejsze, że cokolwiek na wschód od projektowanego kanału leży jeszcze wiele małych jezior, łączących się z Czussowają, a leżących daleko bliżej od małej Riaszety. Najwyższy więc łańcuch gór nie robi tu zupełnego rozdziału wód: zjawisko, które się daje często postrzegać i w reszcie Uralu.
Droga zniża się ciągle aż poza Riaszety. Za błotnistą niziną, pokrytą bryłami granitu rozmaitego gatunku, wznosi się znowu powoli grzbiet górny, nie dosięgając jednakże wysokości Berezowoj-Gory. Na samym jego wierzchu widać sterczące strome i nagie skały. Granit tych skał był na powierzchni tak zwietrzały i spróchniały, że niepodobna było młotem odbić całego kawała. Wystające skały miały wkoło siebie pełno grubego zwiru z rozkruszonego granitu, a drobniejszy piasek pokrywał cały zachodni i wschodni stok góry. Z tym piaskiem ustaje także obfita roślinność poprzednich lasów, i jednostajny sosnowy las zastępuje ich miejsce, kończąc się aż o kilka wiorst od Ekaterynburga. Tu wyjeżdża się z lasu i daje się widzieć obszerna równina, poza którą wznoszą się znowu niewielkie góry, w środku których, około 400 stóp nad powierzchnią morza, leży Ekaterynburg, przedstawiający swemi licznemi białemi wieżami i wielkiemi murowanemi gmachami wspaniały widok, i bardzo korzystnie uprzedza na korzyść głównego zarządu górnictwa Uralskiego.
Z Riaszety, gdzie przyjechano po południu, Humboldt wyjechał przodem, ażeby nie przybyć bardzo późno do Ekaterynburga. Ehrenberg i Rose powoli za nim zdążali, ażeby się lepiej przypatrzeć różnym odmianom granitu po drodze. Kiedy wieczorem przybyli do miasta, znaleźli w bramie miejskiej kozaka, który na nich czekał, i zaprowadził do wyznaczonej dla nich kwatery.
Znajdowała się ona na przeciwległym końcu miasta, tak, że musieli jechać przez większą część jego, i tym sposobem mogli nabyć wyobrażenia o jego obszerności. Ulice są szerokie i proste, a drewniane domy najczęściej jedno-piętrowe; jednakże pomiędzy niemi wznoszą się wielkie, białe, murowane domy, zwykle dość ozdobnej architektury, będące albo gmachami rządowemi i przesnaczonemi na mieszkania górniczych urzędników, albo należą do bogatszych właścicieli miejscowych. Ponie-