Strona:PL Aleksander Humboldt - Podróż po rzece Orinoko.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki dog, szczekał przez czas jakiś, potem jednak skrył się skowycząc pod nasze maty. Zdziwiła nas bardzo bojaźliwość dzielnego dotąd zwierzęcia. Rano okazało się, że pies znikł. Widocznie porwały go jaguary, gdy, nie słysząc już ich wrzasków, oddalił się poza obóz. Nad rzeką Magdaleny i nad Orinokiem opowiadano mi nieraz o starych, przebiegłych jaguarach, które porywały nawet z samych obozów zwierzęta, ścisnąwszy im gardło, by nie mogły krzyczeć. Czekaliśmy na psa długo, lecz daremnie. Po trzech dniach, wracając tędy szukaliśmy wszędzie psa, który nam towarzyszył od samego Karakasu i mnóstwo razy umknął wpław przed krokodylami. Niestety został rozszarpany przez jaguary. Wspominam o tem by dać wyobrażenie o obyczajach tych pstrych drapieżców.
Dwudziestego pierwszego maja wpłynęliśmy w odległości trzech mil od Esmeralda z powrotem w łożysko Orinoka, które opuściliśmy przed trzema miesiącami przy ujściu Guaviare. Od Angostury dzieliło nas jeszcze 750 mil morskich, ale mieliśmy płynąć z biegiem rzeki i to sprawiło nam wielką ulgę w cierpieniach. Płynąc w dół, można się trzymać środka łożyska, gdzie jest znacznie mniej moskitów, natomiast posuwając się w górę trzeba kołować przy brzegach ze względu na prąd i plaga ta daje się więcej we znaki.
Słynny punkt rozwidlania się Orinoka przedstawia wspaniały obraz. Naprzeciwko, na prawym brzegu, leży amfiteatralnie granitowe gniazdo Duidy. Misjonarze uważają za wulkan tę górę wysoką na 8 tysięcy stóp. Stroma jest od południa i zachodu i wygląda imponująco ze swym nagim, kamiennym szczytem. Na łagodniejszych jednak stokach, gdzie jest