Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XI.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

649. Pan jesteś szelmą! — Wiem o tém. — Ależ świat?! — Świat mnie takim zrobił.

650. Pan oszukałeś mnie, ale na raz sztuka. — Mój Panie, przyszłość w ręku Boga.

651. Dużo jest stronnictw polityczno-socyalnych, ale najliczniejsze pod firmą „Ego.“

652. Jedno jest tylko stałe, niewzruszone w świecie wrzeciono, to, na którém zawistny egoizm nici swoje przędzie.

653. Jak można takie głupstwo zrobić! Można, bo się zrobiło.

654. Głupstwo nie zawsze skutkiem głupoty.

655. Głupstwa jak Nilu źródła niezbadane.

656. Głupi mędrek, istny trąd,
Głaszcząc ucho szerzy błąd.

657. Dziennik, ażeby żył długo, musi mieć wszystko, co stanowi poczciwego człowieka. I ten może się mylić, ale zawsze w dobréj wierze i nigdy plotkami osobistemi bawić nie powinien.

658. Żyd jak bije, już nie krzyczy. Podzielił się z nami, dał nam krzyk.

659. Pieprzu nie zetrze, baby nie przeprze. (Stare przysłowie.)

660. Nowa klęska spadła na Polskę: Gra na giełdzie. Ta nas wiecéj zrujnuje i zdemoralizuje, niż wszyscy nasi nieprzyjaciele.

661. Hulaj dusza bez kontusza! Kto żyje z dnia na dzień, ten jé najsmaczniéj i śpi najlepiéj.

662. Niezawodnie żyjemy w wieku niespodzianek, może i dziennikarstwo nasze będzie miało nadal mniéj złości a więcéj uczciwości.

663. Literaturę obsiadło dziennikarstwo jak liszaje.