Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VIII.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wstydzić się jéj przed światem, przed swojemi wstydzić...
To można koniec końców życie sobie zbrzydzić.

Regina.

Cóż masz przeciwko niemu? Co do wstrętu skłania?

Paulina.

Brzydki...

Regina.

Tém lepiéj.

Paulina.

Głupi...

Regina.

Tém lepiéj.

Paulina.

Bez zdania,
Bez woli...

Regina.

Ależ lubko, to skarb w tym klejnocie,
Takiego męża teraz nie kupisz za krocie.
Pan Wacław to, Pan Wacław na zawadzie staje.

Paulina.

Prawda, wolałabym być, otwarcie wyznaję,
Niewolnicą Wacława, jak Piotra boginią;
Te względy mnie bogatą lub nędzną uczynią:
Chcę w nim pana — tyrana, byle kochał trochę.

Regina.

Względy, pana, tyrana... wszak to myśli płoche...
Od kanarka w powietrzu, lepszy wróbel w dłoni,
Nie złapie pies zająca jak za dwoma goni,