Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Wszyscy.

Co to jest? — Co się stało?

Hermenegilda (trzeźwiąc się).

Nic, nic... noga... źle stąpiłam.

Julja.

Siadajże Pani... wody kolońskiéj...

Hermenegilda.

Nie trzeba... niczego nie trzeba...

Gdański.

Zbladłaś... posłać może po doktora Fatis?

Hermenegilda (z niecierpliwością).

Powiadam, że niczego nie trzeba.

Florjan (dobywszy dużą flaszkę z kieszeni).

Lavande double.

Hermenegilda (odtrącając flaszkę).

Dajże mi Pan pokój.

Florjan (do Mildera).

Lavande double.

Hermenegilda.

Źle stąpiłam... nic więcéj...

Florjan (do Julji).

Lavande double.

(Julja odprowadza rozmawiając Florjana w głąb sceny. On rozprawia bardzo gorliwie, ona się śmieje, nie spuszczając z oka innych aktorów. Gdański po lewéj stronie czyta list z trudnością — rozmowa Hermenegildy i Mildera szybka i półgłosem.)
Hermenegilda.

Tu, u mnie? co za bezczelność!