Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Kasztelanowa.

Nie lękaj się Acanna. Pan Alfred piękniejszy.

Pani Malska.

Pozwolisz jednak ciocia, że się uważać będę jako uwolniona od danego słowa.

Kasztelanowa.

Ale jeżeli ci się podoba.

Pani Malska.

A tak, jeżeli. (zbliżając się do okna) Ach, cóż tam za ulewa... trudno będzie podobno jechać do Krzewina.

Kasztelanowa.

Na deszcz uważać nie będę.

Pani Malska.

Patrz ciociu, ktoś w ogrodzie schronił się przed deszczem pod drzewo.

Kasztelanowa (spojrzawszy).

To on! Panno Figaszewska.

Panna Figaszewska (jak przebudzona).

To on.

Pani Malska.

Kto?

Kasztelanowa.

Alfred.

Pani Malska.

Ciocia zawsze widzi we wszystkich, czychających adoratorów.

Kasztelanowa.

To on. Ja powiadam.