Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ach Panowie przyjaciele,
To jest anioł w ludzkiem ciele!

Rafał.

Niech go chwali, kto bez żony —
Czart to, Panie, czart wcielony —
To wartogłów bez czci, wiary,
I nie ujdzie naszej kary.

Łatka.

No, no, prawda, często gęsto
Figi migi w jego głowie;
Lecz serce — blank! blank, Panowie —
Jego słówka jak gotówka,
Jakby kontrakt tabularny.

(z wejrzeniem na Twardosza)

Z nim interes złotem kapie;
Niechaj będzie jak chce marny,
Kto go zacznie i dochowa,
Sto procentu gładko złapie,
Sto procentu, Dobrodzieje,
I w was jeszcze gniew goreje!

Michał.

O procencie ani mowa.

Łatka.

Więc o całym kapitale?

Michał.

Pewnie, pewnie, kapitały
Ponaruszał nam zuchwale —
Lecz interes powiem cały,
Abyś tego znał prałata.
W towarzystwie Pana brata,