Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Małgorzata.

Tylko bądź ostrożna
Abym na kosz nie wlazła z tych wszystkich obrotów —
Edmund jeszcze niepewny, a Szambelan gotów.
I jak się co rozgłosi o tej naszej zmowie,
To mi się ten wyśliźnie, tamtego nie złowię.

Flora.

Cóż to? hoża Małgosia koszyka się boi,
Kiedy na jej skinienie stu czcicieli stoi?

Małgorzata.

Pochlebiasz.

Flora.

Prawdę mówię.

Małgorzata.

Cóż robić radzicie?

Flora.

Strzedz Edmunda z Aliną — podsłuchiwać skrycie,
Zrywać wszelkie sam na sam, nareszcie nawiasem
Rzucić okiem anielskiem na Edmunda czasem.

Małgorzata.

Poradźże mi Floruniu, bo masz gustu dużo,
Wziąść dziś lila sukienkę, kapeluszyk z różą?
Czy też bluzę niebieską, wstążki cytrynowe?

Flora.

Bluzę, bluzę, a pewnie zawrócisz mu głowę.

Małgorzata.

Idę się ubrać.

Flora.

Idź, idź.