Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z niezadowoleniem — były galernik, a tak wspaniale odgrywający rolę księcia w dodatku!
— Czyż wspaniale?... zaoponował Chateau Renaud — być może w twoich oczach, ty obrzydły demokrato, który się cieszysz, gdy ci się uda zaobserwować złe manjery u książąt lub hrabiów. Co do mnie jednak, to od pierwszeg rzutu oka wydał mi się on bardzo podejrzany.
— A jednak bywał on nawet u ministrów...
— No i w tem niema nic tak bardzo znów dziwnego — odpowiedział Chateau Renaud, wzruszając ramionami — skąd ci ministrowie wasi znać się mają nie już na książętach, lecz choćby na dobrem wychowaniu?...
Beauchamp parsknął krótkim śmiechem i rzekł:
— Wiesz, drogi Chateau Renaud, że twoje słowa bynajmniej nie są pozbawione dowcipu! Z przykrością przyjdzie mi przyznać, iż są one nietyle złośliwe, ile prawdziwe.
— Lecz jeżeli ja — rzekł Debray do dziennikarza — rozmawiałem z prezesem, to ty miałeś zapewne wywiad u prokuratora królewskiego?
— Nie można było ani marzyć o tem. Pan de Villefort od tygodnia zamknął się w swym gabinecie i nikomu absolutnie się nie udzielał. No, nic dziwnego! Tyle ciosów, zakończonych tak tajemniczą śmiercią jego córki...
— Tajemniczą śmiercią?... Co chciałeś powiedzieć tem określeniem? — zapytał Chateau Renaud.
— Udawaj, że nie rozumiesz... ze względu, iż stało się to w domu arystokraty! — odpowiedział Beauchamp, podnosząc lornetkę do oczu. — Lecz czekajcie no!... Zdaje mi się, że to ona?... Tak, to pani Danglars... A mówiono, że wyjechała!
— Pani baronowa? — zawołał Chateau Renaud — no, proszę! W tydzień po ucieczce córki i w trzy dni po bankructwie męża... ukazywać się publicznie... to prawdziwa odwaga!
Debrayowi krew uderzyła do czoła. Odwrócił się szybko.
— Z czego wnioskujesz, że to pani Danglars? — powiedział. — Ja widzę jedynie jakąś zawoalowaną damę, o nieznanych mi