Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan de Monte Christo powiedział mi nawet w tej mierze coś takiego, czego do śmierci nie zapomnę; powiedział mi mianowicie, że jeżeli kredyt bankiera zamiera, to jego ciało zamienia się w trupa. No, a to przytrafić się może właśnie bankierowi, który ma szczęście być ojcem córki, tak wyjątkowo trzeźwo patrzącej na świat.
Eugenja spojrzała nań ze zdumieniem.
— Straciłeś wszystko? — zapytała.
— Trafiłaś na właściwe wyrażenie — zawołał bankier, zatapiając paznogcie w piersiach. — Jestem zrujnowany! Tak.
— A!... zakrzyknęła Eugenja.
— Tak, jestem zrujnowany, zaś powiedziałem ci to, by ci przedłożyć jednocześnie i to również, jakim sposobem przez twe małżeństwo katastrofę tę możnaby zmniejszyć.
— Złym jesteś fizjognomistą — zawołała Eugenja — jeśli przypuszczasz, że przez wzgląd na siebie boleję nad nieszczęściem, o którem się tak niespodziewanie dowiedziałam. Cóż mnie osobiście to twoje bankructwo może obchodzić? Czyż nie mam talentu, który da mi napewno fortunę? Czyż nie mogę jak Pesta, Malibran, Grisi... artystki wszechświatowej sławy, zarobić tyle, ile tybyś nigdy dać mi nie mógł? I te pieniądze mieć będę w towarzystwie oklasków, okrzyków i kwiatów. Sądzisz może, że się martwię matką? O!... i o nią jestem spokojną, o ile mi się zdaje bowiem, to matka moja zabezpieczyła się dobrze na wypadek nieszczęścia. Zainteresował mnie tylko twój osobisty los, mój ojcze. Tyle lat żyliśmy, bądź co bądź, razem...
— A jednak ty właśnie, nikt inny, chcesz mnie zgubić.
— A to jakim sposobem?
— Pan Cavalcanti, widzisz, zaślubiając ciebie, wnieść ma trzy miljony, przyczem ma je złożyć w moje ręce.
— To co innego, teraz rozumiem pana — rzekła Eugenja, z wyniosłym chłodem spoglądając na ojca.
— Myślisz, iż ja mam zamiar skrzywdzić was o te trzy miljony? Bynajmniej! Te trzy miljony, w moich rękach, dadzą nam minimum dziesięć. Mam bowiem, do spółki z innym ban-