Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Resztę drogi przebyto z taką samą szybkością. 330 kilometrów; zmieniwszy osiem zaprzęgów, po cztery konie w każdym, pojazd Monte Christo przebył w niepełne osiem godzin, tak, iż trochę po północy ostatni zaprzęg wjechał przed bramę pałacową. Służba stała w drzwiach, cała gotowa na usługi, gdyż posłaniec, z ostatniej stacji wysłany, zawiadomił o przyjeździe pana.
Kąpiel była gotowa, podano też natychmiast wytworną wieczerzę, a około godziny trzeciej tak Monte Christo jak i jego gość znaleźli się w łóżkach. Nieustanny szum fali ukołysał ich do snu.
Gdy Morcef obudził się, po ożywczym zdrowym śnie, nakoniec, zbliżył się natychmiast do okna, otworzył je, a wtedy spostrzegł, iż wychodzi ono na mały taras, z którego można było zejść do cienistego parku i dalej nad brzeg morza.
Nie było to otwarte morze, lecz niewielka zatoka, tworząca port naturalny. W odległości jednego kilometra od brzegu kołysała się na kotwicy niewielka rozmiarami korweta, z wąskim spodem i wyniosłemi masztami, z herbami hrabiego Monte Christo na banderze; wyobrażono mianowicie: na błękitnem morzu wyspę skalistą — krwawiącą się, to znów złocącą się w słońcu, z krzyżem u góry. Przypomina to Górę Kalwarję, która mękę Chrystusa nad złoto droższą uczyniła i krzyż, Jego Boską Krwią oblany. Pod pewnemi względami cierpienie to i odrodzenie miały niejakie podobieństwo z przeszłością Monte Christo.
Dzień cały upłynął przybyłym z Paryża na przerozmaitszych ćwiczeniach, w których Monte Christo celował; w parku padło dwanaście bażantów, w rzeczce przez park przepływającej złowiono tyleż pstrągów. Obiad zjedzono w altanie nad samym brzegiem morza.
Trzeciego dnia, gdy się miało już ku wieczorowi, Albert, zmęczony nieco podobnem życiem, które zdawało się być igraszką dla Monte Christo, zdrzemnął się na krześle, hrabia zaś rysował plan oranżerji, którą miał zamiar wybudować.