Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamykać, natomiast na górze pozostawić otwarte, poprzestając na zamknięciu okien.
Resztę dnia hrabia spędził jak zwykle. Po obiedzie zaś udał się do swego pokoju, zapowiadając, iż już z niego nie wyjdzie i że tylko Ali będzie mu do usług potrzebny.
Gdy zaś dobrze się ściemniło, nie zauważony przez nikogo, wyszedł wraz z Alim i kazał się wieźć do Paryża.
Monte Christo badał długo całą aleję jak i nielicznych przechodniów. Widząc, iż nie jest szpiegowany, pobiegł do swego gabinetu.
W tym czasie Ali poznosił broń.
Przez okno pokoju sypialnego, równolegle do okien gabinetu położonego, hrabia miał widok na ulicę.
Tak upłynęło dwie godziny. Uderzyły trzy kwandranse na dwunastą.
Hrabia dosłyszał lekki szmer od strony gabinetu dochodzący, zaczął się przysłuchiwać...
Jeden tylko!
— A to łotr zuchwały — mruknął hrabia.
W tej samej chwili Ali lekko trącił go w ramię i hrabia obejrzał się; nubijczyk wskazał mu okno, a raczej ulicę poza niem widniejącą.
Hrabia spojrzał i ujrzał drugiego człowieka, siedzącego na murze, który dzielił dziedziniec od ulicy, człowiek ten najwidoczniej pragnął zobaczyć, co się dzieje w gabinecie hrabiego.
— Acha — pomyślał hrabia — jest ich dwóch, zatem jeden działa, zaś drugi stoi na straży.
Dał znak Alemu, by obserwował siedzącego na murze, sam zaś zwrócił się ku otworowi, przez który miał możność obserwowania, co się dzieje w gabinecie.
Napastnik był już w pokoju i właśnie uważnie po nim się rozglądał, a gdy spostrzegł, że jest w nim dwoje drzwi, podszedł naprzód do tych, które prowadziły do przedpokoju a następnie swe kroki skierował w stronę sypialni. Hrabia sądził, iż będzie on chciał wejść do niego, więc się już zaczaił, by go pochwycić w ramiona, usłyszał jednak zwykły brzęk ryglów