Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pot, z czoła mu spływający. — Był to widok, istotnie, przerażający, patrzeć na syna, jak ze drżeniem, blady, wczytuje się w nieznane mu dotychczas szczegóły śmierci swego ojca.
Walentyna miała złożone ręce jak do modlitwy.
Noirtier patrzył na de Villeforta z wyrazem najwyższej dumy.
Franciszek znów się wziął do czytania.
„Było to, jak to już zaznaczyliśmy powyżej, dn. 5 lutego. Od trzech dni panował mróz do pięciu stopni dochodzący, to też schody, ku rzece wiodące, były pokryte lodem. Jenerał był wysokiego wzrostu i otyły, z tej przyczyny zejście po oślizgłych schodach nie było dla niego rzeczą zbyt łatwą.
Noc była ciemna, brzeg rzeki lodem i śniegiem pokryty, woda rzeki była czarna, głęboka, płynęły po niej białozielone bryły lodu.
Jeden ze świadków poszedł po latarnię, przy jej świetle broń opatrzono.
Szpada prezesa, jako z laski dobyta, była krótsza o dziesięć centymetrów od szpady przeciwnika i bez rękojeści.
Jenerał d‘Epinay zażądał, ażeby na broń pociągnięto losy, lecz perezes, głosem nie dopuszczającym opozycji, orzekł, że każdy z przeciwników winien walczyć własną bronią.
Latarnię umieszczono na jakimś słupie i obaj przeciwnicy stanęli naprzeciwko siebie.
Światło, padające na dwie szpady tworzyło błyskawice, ludzi zaledwo było można widzieć, z przyczyny mgły i ciemności.
Jenerał d‘Epinay uchodził za jednego z lepszych szermierzy, został jednak do tego stopnia gwałtownie zaatakowany, od pierwszych skrzyżowań szpad poczynając, iż zachwiał się i upadł.
Świadkowie sądzili, iż padł zabity, przeciwnik jednak, wiedząc, iż go nie dotknął, podał mu rękę i pomógł wstać.
Zdarzenie to, zamiast ułagodzić, zwiększyło jeszcze gniew jenerała, tak iż z furją napadł na przeciwnika. Ten jednak