Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

konany, że nic nie poradzi na twe flirty z panem podprokuratorem królewskim, — umarł ze zgryzoty, albo może ze złości, że cię zastał w stanie błogosławionym, po dziesięciu miesiącach swej nieobecności.
Jestem może niedelikatny, mówiąc ci to. Ale ja tę moją szorstkość uważam za swą zaletę, ponieważ okazała się ona nader korzystna w mych handlowych interesach.
Wracając jednak do pana Narbonne, zastanowić się warto, dlaczego on się sam zabił, zamiast zabić kochanka? Otóż uczynił tak właśnie z przyczyny, iż nie posiadał majątku, któryby go przywiązywał do życia.
Ja go posiadam, więc się nie zabiłem, zaś nie pozbawiałem życia i twych kochanków również, ponieważ i twa miłość, i wierność — były mi najzupełniej obojętne.
Nie zabiję więc i Debraya. Niech tylko nie przyprawia mnie więcej o straty, a przedewszystkiem niech pokryje część przegranej, jaka z jego winy mi się zdarzyła. Inaczej byłby bankrutem, a jako taki — niech ucieka.
Pani Danglars słuchając tego wszystkiego była nawpół omdlała. Myślała o Villeforcie, o scenie obiadowej, o tym nawale nieszczęść, które od paru dni na jej dom spadać zaczęły i spokojne dotąd zacisze przeobraziły w widownię gorszących zajść.
Danglars nie spojrzał nawet na żonę, aczkolwiek starała się zemdleć, i wyszedł do swych apartamentów bez jednego słowa pożegnania.