Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko to, co mi pan opowiadasz, niema wprost sensu. Nie pojmuję przytem, z jakiej racji zamieszałeś nazwisko pana Debraya do tej całej historji?
— Uczyniłem to dlatego, że gdybyś wypadkiem nie miała 175,000 franków, których się domagam, to możebyś mogła pożyczyć je sobie u przyjaciół? A pan Debray właśnie należy do tej liczby...
— Niech pan sobie to wytłumaczy — zawołała z gestem oburzenia baronowa.
— Tylko bardzo proszę bez żadnych krzyków i póz dramatycznych, gdyż tem zmuszasz mnie do przypomnienia ci słów Debraya, który ze śmiechem powiedział przecież, gdyś mu wyliczyła 50,000 franków, po szczęśliwej operacji z akcjami kolei „Południowych“, że wynalazł nakoniec sposób wygrywania w ruletę — nic nie stawiając, a więc nic nie ryzykując.
Baronowa wybuchnęła nakoniec gniewem.
— Nikczemny! Miałbyś odwagę powiedzieć mi może, że nie wiedziałeś o tem wszystkiem?!
— Ja, pani, bynajmniej nie mówię, że nie wiedziałem. Zechciej sobie jedynie przypomnieć, iż postępowanie moje od lat czterech, to jest od czasu gdy faktycznie przestałaś być moją żoną, było zawsze nietylko poprawne, ale i logiczne. Coś na parę miesięcy przed rozejściem się naszem, zapragnęłaś kształcić się w śpiewie u tego słynnego barytonisty!... Zgodziłem się na to, zwłaszcza że sam brać zacząłem lekcje tańca u pewnej baletnicy z Londynu.
Wkrótce straciłaś gust do śpiewu i zasmakowałaś w dyplomacji, której tajników uczyć cię zaczął sam osobisty sekretarz samego pana ministra. I przeciwko temu nic a nic nie miałem, zwłaszcza, że za ostatnie lekcje z własnej płaciłaś kieszeni. Teraz spostrzegam jednak, iż zaglądać zaczynasz i do mojej kasy, i że to, na początek, kosztowało mnie już siedemkroć sto tysięcy franków. Otóż na tem musi być już basta, moja pani. Albo niech pan dyplomata daje lekcje gratis, a ja będę tolerował, albo też niech mi jego noga więcej w mym domu nie postanie.