Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Radosny okrzyk Karkontki, znajdującej się na górze, obił się po ścianach i wkrótce usłyszałem stąpania starej i chorej kobiety, po trzeszczących schodach.
— Czy aby jest to prawdą? zapytała.
— Czy prawda? — ależ ten pan oto, który tu przybył ze mną, a jest najznakomitszym jubilerem paryskim, chce go od nas kupić i daje pięćdziesiąt tysięcy franków za niego. Nie dowierza jednak opowiadaniu memu, w jaki sposób zostaliśmy panami klejnotu tego? Żąda przeto, dla pewności, abyś ty opowiedziała mu, w jaki to opatrznościowy zaiste sposób, brylant ten w nasze się dostał ręce?
W czasie tej małżeńskiej rozmowy jubiler rozglądał się uważnie po oberży, która całem swem urządzeniem świadczyła o ubóstwie jej właścicieli, będących niemniej posiadaczami klejnotu, który pochodzić mógł z książęcego jedynie skarbca.
— A więc zechciej mi pani opowiedzieć całe zdarzenie — rzekł jubiler, chcący skorzystać z nieobecności oberżysty, który zeszedł po wino do piwnicy, i sprawdzić, czy też opowiadanie obojga małżonków będzie zgodne we wszystkich szczegółach
— Boże! — rozpoczęła Karkontka — wypadek ten jest widocznem błogosławieństwem Nieba, na które przestaliśmy już liczyć w naszej niedoli. Wyobraź pan sobie, mój najdroższy panie, że mąż mój był w przyjacielskich stosunkach, przed piętnastoma mniej więcej laty, z niejakim Edmundem Dantesem. Ubogi ten majtek, o którym mąż mój zapomniał już zupełnie, jako o przyjacielu swej młodości, o małżonku moim nie zapomniał jednak, bynajmniej, i w więzieniu, na śmertelnem łożu już leżąc, zostawił mu ten brylant, który pan widziałeś.
— A jakim sposobem ów Dantes doszedł do posiadania tego brylantu? — zapytał jubiler — czyżby już przed wejściem do więzienia, był jego posiadaczem?
— O, nie, łaskawy panie! — odpowiedziała kobieta — w więzieniu dopiero stał się on jego własnością. W więzieniu mianowice jakiś bogaty anglik, odsiadujący karę za jakieś