Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Kto tam?» — spadła zapora,
Wychodzi starzec, świeci;
Pani nakształt upiora
Z krzykiem do chatki leci.
«Ha! ha!» zsiniałe usta,
Oczy przewraca w słup,
Drżąca, zbladła, jak chusta:
«Ha! mąż, ha! trup!»

«Niewiasto, Pan Bóg z tobą!
Co ciebie tutaj niesie,
Wieczorną, słotną dobą,
Co robisz sama w lesie?»

«Tu za lasem, za stawem,
Błyszczą mych zamków ściany,
Mąż z królem Bolesławem
Poszedł na kijowiany.
Lato za latem bieży,
Niernasz go z bojowiska;
Ja młoda śród młodzieży,
A droga cnoty śliska!
Nie dochowałam wiary,
Ach! biada mojej głowie!
Król srogie głosi kary;
Powrócili mężowie.

«Ha! ha! mąż się nie dowie!
Oto krew! oto nóż!
Po nim już, po nim już!
Starcze, wyznałam szczerze.
Ty głoś świętemi usty,
Jakie mówić pacierze,
Gdzie mam iść na odpusty.
Ach, pójdę aż do piekła,
Zniosę bicze, pochodnie,
Byleby moję zbrodnię
Wieczysta noc powlekła!»