Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Bracie, — kończył, — co myślisz? zrobim zaręczyny?
On kocha, a mam słowo ciotki i dziewczyny“.

       290 Lecz Tadeusz podbiega i z żywością mowi:
„Czemże zdołam odwdzięczyć dobremu Stryjowi,
Który tak o me szczęście ustawnie[1] się trudzi!
Ach, dobry Stryju, byłbym najszczęśliwszy z ludzi,
Gdyby mi Zosia była dzisiaj zaręczona,
       295 Gdybym wiedział, że to jest moja przyszła żona.
Przecież powiem otwarcie: dziś te zaręczyny
Do skutku przyjść nie mogą, są różne przyczyny...
Nie pytaj więcej... Jeśli Zosia czekać raczy,
Może mnie wkrótce lepszym, godniejszym obaczy,
       300 Może stałością na jej wzajemność zarobię,
Może troszeczką sławy me imię ozdobię,
Może wkrótce w ojczyste wrócim okolice;
Wtenczas, Stryju, wspomnę ci twoje obietnice,
Wtenczas, na klęczkach drogą powitam Zosienkę,
       305 I jeśli będzie wolna, poproszę o rękę.
Teraz porzucam Litwę może na czas długi,
Może Zosi tymczasem podobać się drugi:
Więzić jej woli nie chcę; prosić o wzajemność,
Na którąm nie zasłużył, byłaby nikczemność“.

       310 Gdy te słowa z uczuciem mówił chłopiec młody,
Zaświeciły mu, jako dwie wielkie jagody
Pereł, dwie łzy na wielkich błękitnych źrenicach,
I stoczyły się szybko po rumianych licach.

Ale Zosia ciekawa z głębiny alkowy
       315 Śledziła przez szczelinę tajemne rozmowy;
Słyszała, jak Tadeusz poprostu i śmiało
Opowiedział swą miłość; serce w niej zadrżało,

  1. ustawnie = bezustanku, ustawicznie.