Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jużci my wszystko zrobim, na wszystko gotowi,
Tylko niech Ksiądz Dobrodziej jaśniej się wysłowi“.

Ksiądz poglądał za okno, przerwawszy rozmowę;
Ujrzał coś ciekawego, z okna wytknął głowę,
       455 Po chwili rzekł powstając: „Dziś czasu nie mamy;
Potem o tem obszerniej z sobą pogadamy.
Jutro będę dla sprawy w powiatowem mieście,
I do Waszmościów z drogi zajadę po kweście“.

„Niech też do Niehrymowa Ksiądz na nocleg zdąży
       460 — Rzekł Ekonom — rad będzie Księdzu pan Chorąży;[1]
Wszakże na Litwie stare powiada przysłowie:
Szczęśliwy człowiek, jako kwestarz w Niehrymowie!“
„I do nas — rzekł Zubkowski — wstąp, jeżeli łaska;
Znajdzie się tam półsztuczek płótna, masła faska,
       465 Baran lub krówka; wspomnij Księże na te słowa:
Szczęśliwy człowiek, trafił jak ksiądz do Zubkowa“.
„I do nas“, — rzekł Skołuba. „Do nas — Terajewicz —
Żaden bernardyn głodny nie wyszedł z Pucewicz“.[2]
Tak cała szlachta prośbą i obietnicami
       470 Przeprowadziła księdza; on już był za drzwiami.

On już pierwej przez okno ujrzał Tadeusza,
Który leciał gościńcem, w cwał, bez kapelusza,
Z głową schyloną, bladem, posępnem obliczem,
A konia ustawicznie bódł i kropił biczem.
       475 Ten widok bardzo księdza bernardyna zmieszał;
Więc za młodzieńcem kroki szybkiemi pośpieszał,

  1. chorąży, urząd za czasów Mickiewicza już tylko ziemski, tytularny.
  2. wymienione tu wsi i zaścianki szlacheckie leżą w powiecie nowogródzkim.