Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A pod stopami drzewa zdrój wytryskał cichy
I kwiat nad czyste fale zwieszał swe kielichy;

Na drzewie ptaszek głośnym odzywał się śpiewem.
Wędrowiec wypoczywał z rozkoszą pod drzewem

I rzekł: „Próżno ptak śpiewa i zakwita kwiecie
W tej pustce, gdzie się niemi nikt nie cieszy przecie.”

Wtem bóstwo, mieszkające w drzewie, rzekło zlekka:
„Wędrowcze! któryś do mnie przybył tu z daleka,

„Nie próżną piękność kwiatu, pieśń ptaka — gdyż obie
„Mnie służą... a gdyś spoczął przy mnie — więc i tobie.”





Z ks. trzynastej.

45.


Drzewo, gdy ptaszek siedzi, ciężaru nie czuje,
Lecz zachwieje się gałąź, gdy on odlatuje:

Tak ty nie czujesz szczęścia, gdy w twych piersiach gości,
Lecz gdy uleci — czujesz utratę radości;